czwartek, 3 listopada 2011

Życia nie mierzę taktem sekund, lecz momentami,w których mogłam odetchnąć....

Nie mierzę go,biorę każdą chwilę,upadam i wstaję...Ostatnio bardzo często upadam,ze zmęczenia,z braku siły. Biegnę z jednego miejsca w drugie,pamiętając w tym biegu o bliskich. W biegu wykonuję telefon,piszę SMS-a. Wpadam do pracy-jestem,daję z siebie wszystko. Wychodzę,wchodzę do sklepu,po drodze spotykam znajomych...Idę na imprezę tam odpoczywam,na drugi dzień idę do pracy....Uśmiech na twarzy...ktoś powie nie wierzę....Zapraszam do spędzenia ze mną dnia...Oczywiście sama po części wybrałam taką drogę,w tym zabieganiu nie myślę o problemach,nie płaczę,ale idę do przodu z podniesioną głową...Moja doba to 3,4h... Przychodzi jednak taki dzień,ze jak padam wstaję po 8....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz